Moja włosowa historia, MWH - świadoma pielęgnacja włosów od 2014 do 2020 roku.

Do około pierwszego roku życia, moja głowa była pokryta delikatnym meszkiem. Później meszek przeobraził się w cienkie, rzadkie i przylegające do główki włosy. Gdybym powiedziała, że przez 8 lat moja mama zapuszczała mi włosy do dnia Komunii Świętej, nie byłoby to przesadą. Powszechnie uznawano, że każda dziewczynka musiała mieć długie, pokręcone włosy pod wiankiem i tak też było w moim przypadku. Drugą oczywistą sprawą było to, że po Komunii trzeba włosy ściąć. I tak o to, moje włosy poszły pod nożyczki i w maju 2007 roku, sięgały do brody.

1999, 2007
Od tej pory, ani ja, ani moja Mama nie robiła z nimi nic. Były myte jakimś familijnym szamponem, a  Babcia od czasu do czasu, pokręciła mi włosy do kościoła na wałkach, które ogrzewało się we wrzącej wodzie. Do około 2009/2010 roku były już dość długie, a ja byłam wystarczająco zafascynowana panującą wtedy modą na EMO fryzury, żeby zdecydować się na jedną z taką fryzur. Powiem krótko, w mojej głowie wyglądało to całkiem inaczej. Ostatecznie, wróciłam z pocieniowanymi włosami na długości, a od ucha w górę - z grzybem. Oczywiście, pielęgnacji nie było żadnej.

2009
Ale najgorszy czas dla moich włosów, miał dopiero nadejść. Gdy w końcu udało mi się wyrównać włosy, postanowiłam, że będę je zapuszczać. I w taki sposób przez pierwsze dwa lata gimnazjum, moje końcówki bardzo rzadko widziały się z nożyczkami. Miałam również problem z przetłuszczającą się skórą głowy, przez co musiałam myć włosy codziennie. Włosy myłam rano przed szkołą, a że nie miałam dużo czasu, suszyłam je gorącym nawiewem. Robiłam to niestety też w zimie. Oprócz tego, bardzo często wyciągałam włosy spod ramiączek plecaka, czy czesałam je zbyt energicznie, co dodatkowo pogarszało ich stan.

Na "ratunek" przyszedł mi szampon, który w jakiś cudowny sposób polepszał wygląd włosów.
Ale wszystko było dobrze do pewnego czasu. Przyszedł moment, że widziałam już tylko niesforne, plączące się włosy. Łudziłam się, że ten efekt minie, ale było jeszcze gorzej. Jak się domyślacie, szampon był naszpikowany silikonami, które nadbudowywały się na włosach.

2013,2014
Powoli docierało do mnie, że moja czupryna nie prezentuje się dobrze. Zaczęłam się przyglądać włosom koleżanek, znajomych, które był długie i wyglądały zdrowo. Poczułam ukłucie zazdrości.

Zaczęłam przeglądać Internet w poszukiwaniu informacji o tym, jak polepszyć kondycję włosów. I chyba nie będę wyjątkiem jak powiem, że moim nieocenionym źródłem informacji o włosach stał się blog Anwen. Byłam oczarowana włosami Ani, które wtedy były kruczoczarne i sięgały jej do talii. W jej postach przepadłam totalnie, nadrabiając nawet starsze publikacje, a włosową wiedzę pochłaniałam jak gąbka.

I od tej pory, zaczęłam świadomie pielęgnować swoje sianko. Zaczęłam od olejowania i to jemu zawdzięczam poprawę kondycji moich włosów. Używałam produktu firmy Valona, a dokładnie olejku do włosów z 7 naturalnych olejów, oleju rycynowego i samego oleju arganowego. Moje początki były oparte głównie na domowych sposobach : używałam płukanki z szałwii/pokrzywy/octu, maski z siemienia lnianego, maski z drożdży i jajka (o "kosmetykach z kuchni" pisałam w TYM poście). Było to spowodowane tym, że jako gimnazjalistka nie miałam zbyt dużo kieszonkowego, a bardzo chciałam zadbać o włosy. 

Po jakimś czasie stwierdziłam, że moja doczesna pielęgnacja nie przynosiła żadnych rezultatów ponieważ, włosy na długości były zbyt bardzo zniszczone, by pielęgnować je dalej. Dlatego podjęłam drastyczną decyzję - obcięcie ok.10 cm włosów.

czerwiec 2014
Był to najlepszy krok, jaki mogłam zrobić - włosy odżyły. Do kosmetyków doszła odżywka z Alterry, garanat i aloes i pamiętam, że była świetna, ale... tylko przez kilka pierwszych myć. Później zaczęła wysuszać, bo oczywiście nie wiedziałam jak ją używać (alkohol), więc dodawałam ją tylko do domowych masek i do laminowania. Zaczęłam czytać więcej na temat składów produktów. To sprawiło, że używałam tylko szamponów z SLES (o stricte łagodnych szamponach za bardzo się nie mówiło) i najlepiej jakieś ziołowe (szampony z Barwy grały pierwsze skrzypce). Tu również zaczęłam używać Jantar, który na moją skórę głowy działał wspaniale. Warto też wspomnieć, że byłam ogromną fanką rosyjskich kosmetyków, które były jeszcze sprowadzane z Rosji i miały lepsze składy. Wówczas opierałam na nich swoją całą pielegnację.
Kolaż zdjęć z maja 2015
Byłam bardzo zadowolona z mojej pracy i z tego, że włosy są w końcu zdrowe.
W listopadzie 2015, postanowiłam, że pohennuję włosy. Dzisiaj już wiem, że nie powinnam tego robić, bo tak naprawdę, moja wiedza o hennie i jej utrzymaniu była niewielka.
W każdym razie, byłam w szoku jak kondycjonuje i pogrubia włosy. Henna dawała mi nadzieję, na wymarzone włosy i gdyby nie to, że już po trzecim razie henna mocno się nadbudowała i miałam czerwone włosy, a nie rude jak przy pierwszej aplikacji, to pewnie aplikowałabym ją do dziś.
Dodatkowo, bardzo nie podobało mi się to jak w porównaniu do intensywnej czerwieni wyglądał odrost, a nie chciałam już nakładać kolejnej warstwy zioła. W czerwcu 2016, postanowiłam pozbyć się henny kąpielą rozjaśniającą, przez co moje włosy bardzo ucierpiały. Więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ.

2016, 2017
W między czasie, natknęłam się na kanał na YouTube pewnej rudowłosej dziewczyny, która wczesywała odżywkę we włosy. Był to kanał Agnieszki Niedziałek (pozdrawiam!), który odwiedzałam regularnie, bo byłam pod wrażeniem jej wiedzy i tego w jaki prostu sposób, była w stanie tę wiedzę przekazać. Wprowadzała powiew świeżości we włosomaniactwo i uzupełniała brakujące elementy w temacie pielęgnacji włosów. Stała się moją drugą włosową guru, z którą zapuszczałam włosy od nowa. Dzięki Agnieszce, bardziej wkręciłam się w czytanie składów, w przestrzeganie równowagi PEH i we wcieranie wcierek.

Zapuszczanie włosów trwało około dwa lata i było to bardzo żmudnym zajęciem, które wystawiało moją cierpliwość na próbę. Starałam się pomóc włosom przy wzroście, dlatego bardzo ważnym elementem stało się wcieranie wcierek, masaż skóry głowy i suplementacja. Mogę śmiało powiedzieć, że wcierki Banfi bardzo mi to ułatwiły (TUTAJ znajdziecie recenzję klasycznej Banfi, a TUTAJ białych wersji). Jeśli chodzi o suplementacje to piłam skrzypokrzywę i przyjmowałam Vitapil. Szczegóły możecie znaleźć dzięki archiwum na blogu lub lupce.

W lutym 2018 r. ścięłam włosy do ramion. Nie pozbyłam się wszystkich rozjaśnianych włosów, jeszcze kilka centymetrów pozostało, ale nie chciałam już dłużej czekać. Stwierdziłam, że będę się ich pozbywać sukcesywnie, podcinając końcówki co trzy miesiące. Włosy rosły, a ja robiłam to co zawsze, czyli olejowałam, wcierałam, maseczkowałam itp.
W listopadzie zaczęłam swoją przygodę z cassiowaniem, ale nie popełniłam tego samego błędu co kilka lat wcześniej. Dowiedziałam się wszystkiego na temat tego zioła oraz dodatków, które trzeba dobierać z głową. A to wszystko dlatego, że mimo, iż cassia nie da koloru, to inne zioła już mogą (więcej przeczytacie TUTAJ i TUTAJ). Do tej pory, wykonałam ponad dwadzieścia cassiowań i jestem zadowolona, jak to zioło wpływa pozytywnie na kondycje moich włosów, przy czym nie zmienia ich koloru.

pierwsza połowa 2018 roku
Pragnę też zaznaczyć, że było mi łatwiej dbać o włosy, które zaczęłam pielęgnować i wzmacniać od samych cebulek. Takie włosy są zdecydowanie w lepszej kondycji, niż te które rosły mi wcześniej. I przede wszystkim, jest ich o wiele więcej. Dlatego tak ważne jest dostarczanie skórze głowy witamin i minerałów, poprzez wcieranie, masaż i suplementacje.

Od 2018 r. do 2020 r. włosy urosły za łopatki, zdrowe, bez żadnych uszkodzeń.
Według mnie był to dobry wynik.

2020
Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to co osiągnęłam to żaden wyczyn, że metamorfoza nie jest spektakularna i nie biję po oczach piękną, długą taflą włosów. Jednak cienkie, delikatne, włosy mają to do siebie, że potrzebują więcej uwagi, cierpliwości i miłości, żeby utrzymać je w zadowalającej kondycji. Przeszłam długą drogę i popełniłam wiele błędów, z których nie jestem zadowolona. Ale wyciągnęłam z nich wnioski i myślę, że pomoże mi to w dążeniu do celu...

Dziękuję, że dotrwaliście do końca! Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, to zapraszam do sekcji komentarzy poniżej lub na mojego Instagrama oraz Facebooka.
Mam nadzieję, że Moja Włosowa Historia będzie dla Was motywacją. :)

Komentarze

  1. Czy po cassi używałaś wcierek prze te pierwsze 48h, kiedy kolor się utlenia i nie powinno się myć włosów? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło się, jednak przez czas utleniania staram się jak najmniej włosów dotykać, bo mimo, że rzadko mam przesusz to jednak włosy są wrażliwsze i bardziej podatne na plątanie się.

      Usuń
  2. W końcu znalazłam kogoś, kto ma identyczne włosy jak ja :D Bardzo się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. Chcę zacząć świadomą pielęgnację, poczyniłam nawet pewne kroki, ale trochę brakuje mi cierpliwości. Będę nad tym pracować, bo od dziecka zmagam się z kompleksem cienkich i rzadkich włosów. Chciałabym je wzmocnić i sprawić, żeby wyglądały zdrowo. Nie muszę mieć spektakularnej czupryny, bo z genetyką nie wygram :( Ale mogę sprawić, że nie będę wstydzić się własnej głowy :) Zabieram się za lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo. bardzo dziękuję! I trzymam za Ciebie kciuki! Pielęgnacja to czas, więc cierpliwość jest niezbędna. Powodzonka :)

      Usuń
  3. Wow widać różnice, efekt naprawdę bardzo fajny, aż mnie zmotywowałaś do powrotu do tej pielegnacji bo miałam ostatnio kryzys :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Totalnie tego potrzebowałam! Idealny zastrzyk motywacji, by zacząć świadomą pielęgnację do której zbieram się od tak długiego czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo! Działaj i pielęgnuj - naprawdę warto! :)

      Usuń
  5. Nie wiem jak to się stało, że trafiłam tutaj dopiero teraz! Jestem posiadaczką cienkich, ale dosyć gęstych włosów i walczę z: przyklapem, przetłuszczającą skórą głowy (przez co myję je codziennie) i strąkowaniem :/ Ale chyba jestem na dobrej drodze do ładnych włosów. :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i wyświetlenie jest dla mnie prawdziwą motywacją! Dziękuję! :)

back to top