Dzisiejsza niedziela dla włosów będzie powrotem do początków mojej przygody z włosomaniactwem,gdy nie miałam dostępu do drogeryjnych kosmetyków, a koniecznie chciałam coś nałożyć na włosy.
Moja domowa proteinowa maska do włosów składa się z :
- mleka
- drożdży
- miodu
- oliwy z oliwek
- mąki ziemniaczanej
- odżywki/maski (jak kto woli - ja użyłam maski z Romantic)
Robiłam ją od czasu do czasu i bardzo służyła moim włosom. Były sypkie, nawilżone i ładnie się błyszczały.
Zdjęcie z ostatniego razu,gdy użyłam domowej maski. |
Jeśli chodzi o proporcje składników to wszystko dodaje na oko.
Ważne jest to,żeby nie przesadzić z mąką ziemniaczaną, bo wyjdzie nam modelina.
Ale w razie czego można dodać więcej mleka. :) Konsystencja ma być gęściejsza niż na naleśniki.
Swoją "miksturę" nałożyłam na uprzednio naolejowane włosy i zakryłam je pod zwykłym woreczkiem.
Samo nałożenie maski nie jest skomplikowane,ale po nałożeniu jej na włosy mamy wrażenie,że włosy są grube i ciężkie (za sprawą mąki ziemniaczanej) oraz,że tej maski nie ma prawie w ogóle. Dlatego też warto zrobić jej więcej dla swojego zaspokojenia.
Po godzinie spłukałam włosy,umyłam w syberyjskim szamponie nr 2, a także nałożyłam na dwie minuty odżywkę z awokado i masłem karite.
Nie było efektu wow na moich włosach. :) Z racji tego,że ich stan się nieco pogorszył, reagują inaczej. Jednakże włosy się rozsypują i są przede wszystkim odbite od nasady.
Po lewej flash, po prawej w świetle dziennym. |
Po lewej flash, po prawej w świetle dziennym. |
Życzę Wam udanej niedzieli,
Sama bardzo lubię takie domowe mixy na włosy;) U Ciebie efekt bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie. ;)
UsuńJeszcze swoich masek nie robiłam :D Ewentualnie tunningowałam te drogeryjne ;)
OdpowiedzUsuńŁadny kolor włosów ;)
dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie :)
Czasami takie domowe maski są lepsze niż te drogeryjne. Aczkolwiek trzeba się trochę z tym pobawić. ;-) Dziękuję ślicznie! Z pewnością odwiedzę. :-)
UsuńJa tam bym te drożdże wcześniej w tym mleku zabiła na ciepło - jak kładę żywe, to mnie potem głowa swędzi. Poza tym te drożdże w trakcie trzymania na głowie jedzą twój miód i robią ci alkohol na głowie :D
OdpowiedzUsuńBiorę to wszystko pod uwagę :D Ale używałam już tej "receptury" i nic się z moją skórą czy włosami nie działo :)
Usuń