Moją pielęgnację rozpoczęłam od umycia włosów szamponem z SLS, który miał na zadanie usunąć wszystkie silikony. Ostatnimi czasy używam odżywki b/s z Gliss Kura (mnóstwo silikonów), która ułatwia mi "włosowe funkcjonowanie". Włosy odsączyłam z wody i za pomocą atomizera, rozpyliłam wodę różaną na długość.
Moją pierwszą nowością był olej lniany. Kupiłam go z myślą o piciu, ale nie mogłam się oprzeć, aby wypróbować go również na włosy. Jak na #włosing przystało, owinęłam głowię folią spożywczą.
Po godzinie, dołożyłam kolejną nowość, czyli maskę z BingoSpa z proteinami kaszmiru i kolagenem. Owinęłam wszystko jeszcze raz folią i pozostawiłam na pół godziny.
Po tym czasie umyłam włosy cerowym mydłem, a na długość nałożyłam Kallosa Aloe.
I pierwszy raz od bardzo dawna, uraczyłam włosy płukanką. Dzisiaj padło na płukankę z octu jabłkowego,którą przyrządziłam w następujący sposób : do 1,5 litra przegotowanej wody, wlałam dwie łyżki octu.
Efekt końcowy jaki uzyskałam, przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Włosy miękkie i gładkie w dotyku, pięknie się rozsypują i jak dla mnie najważniejsze - włosy przestały się plątać! Miałam z tym straszny problem, ale dzięki zakwaszeniu włosów, problem póki co zniknął i jestem z tego bardzo zadowolona. :-)
![]() |
Po lewej bez flasha, po prawej z flashem :) |
Pozdrawiam,
Ten olej i ja bardzo lubię - spisuje zarówno w olejowaniu zewnętrznym, jak i tym "od środka" :)
OdpowiedzUsuń