W dzisiejszym poście, opisze Wam jakim sposobem uzyskuję nawilżenie i odżywienie włosów oraz skóry głowy. Przedstawię Wam również mojego nietypowego ulubieńca, który super sprawdza się pod olej. Wszystkich zainteresowanych, zapraszam do lektury...
Miód z mniszka. (Zamiast stokrotek powinien być mlecz - niestety, jeszcze mleczyków nie ma.) |
1. Swoją pielęgnację zaczynam od nałożenia mgiełki, która jest zrobiona z wody i z miodu z mniszka lekarskiego. I to właśnie ten składnik daje moim włosom niezłego kopa, przez co są naprawdę nawilżone na dłuższy czas. Ale zacznijmy od początku... Mniszek lekarski to nic innego jak dobrze nam znany mlecz. Do przyrządzenia takiego miodku, potrzebujemy główki kwiatów mlecza, wodę, cukier i cytrynę. Dokładny przepis znajdziecie w Internecie.
Miód zawiera m.in., garbniki, flawonoidy, triterpeny, więc oprócz nakładania takiej mgiełki na włosy, nakładam ją także na skórę głowy.
Dlaczego miód z mniszka, a nie zwykły miód? Po stosowaniu miodu pszczelego, miałam wrażenie, że w jakiś sposób wysusza mi włosy, nawet po nałożeniu oleju. Trochę je puszył i stawały się niesforne.
Przy innych podkładach, typu cukier z wodą, czy woda różana efekty były znikome - równie dobrze, mogłabym olejować na suche włosy.
2. Po dokładnym spryskaniu włosów podkładem, nakładam olej kameliowy lub/i oliwę z oliwek.
3. Po godzinie/dwóch zmywam olej wodą, a następnie emulguję włosy odżywką. To jest moja kolejna nowość wprowadzona do pielęgnacji i bardzo ją polubiłam, bo oprócz zdjęcia warstwy oleju, podbija jego efekt. Takie zemulgowane włosy trzymam pod czapką przez około 20 minut.
4. Do mycia używam mydła miodowego lub szamponu na kwiatowym propolisie BA. Przeważnie jest tak, że po takim włosingu, moje włosy są odżywione na tyle, że na koniec nie daję odżywki.
Gdy już lekko podeschną, nakładam na nie serum silikonowe i suszę suszarką z jonizacją.
Rezultatem są nawilżone, cudownie miękkie, sprężyste i dobrze układające się włosy.
Efekty takiej pielęgnacji utrzymują się dosyć długo. Wystarczy, że wykonam ją raz w tygodniu, a przez resztę myć mogę ograniczyć się z nakładaniem produktów do minimum - olej, mycie i odżywka na koniec.
A Wy, po czym macie swój GHD? :)
Pozdrawiam,
Wczoraj używałam miodu w mieszance z ziołami, włosy faktycznie są ładnie nawilżone :)
OdpowiedzUsuńSuper, że miodek się sprawdził :) U mnie tak jak wspominałam w poście, miód pszczeli daje taki sobie efekt. :/
UsuńW sumie to ciekawa jest ta roznica w dzialaniu z mniszkowym, ja do zwyklego zazwyczaj dodaje troche wody ale to dlatego ze zawsze mam nadzieje, ze troche rozjasni mi wlosy, moze wlasnie z dodatkiem wody byly lepszy. :)
UsuńNie ma co, jutro wypróbuję mgiełkę z miodem pod olej :D Przyda im się turbo nawilżenie, bo końcówki już są suche, a muszą wytrzymać do końca kwietnia! Trzymaj kciuki bym w tym roku w końcu zrobiła miód z mniszka, haha :D
OdpowiedzUsuńA koloru włosów nadal Ci zazdroszczę! Taki perfekcyjny odcień blondu :3 Teraz tylko czekać aż będą długie, jak Galadrieli!
Do końca kwietnia dużo nie zostało, więc pewnie uda się je dotrzymać. :p A co do mniszka, zbieranie kwiatów jest bardzo odprężające, więc można się odstresować i trzymam kciuki!
UsuńDzięki za komplement! Też się nie mogę doczekać, aż będą długie (elfem też mogłabym się przy okazji stać... :D).
Super
OdpowiedzUsuńciekawy artykuł!
OdpowiedzUsuńJa każdemu radzę zwrócić uwagę żeby zbyt często nie myć włosów, bo nie ważne jaki szampon ale zawsze w jakimś stopniu wysuszał moje włosy
OdpowiedzUsuń