Po 30 minutach włosy umyłam cedrowym mydłem i nałożyłam na długość silikonową odżywkę z Schwarzkopfu, Ultime Omega Repair. Wysuszyłam, nałożyłam serum CHI i przeczesałam szczotką z dzika.
Na początku nie prezentowały się świetnie, były lekkie i fruwały wokół głowy. Jednak po godzinie, "doszły do siebie" i wtedy pokazał się prawdziwy efekt. Włosy dociążone, miękkie i nawilżone, czyli wszystko czego potrzebowałam. Miziałam je cały wieczór!
Końcówki jak widać są przerzedzone, ale powoli staram się je ścinać... :) |
Nazajutrz włosy nadal były fajne, chociaż stały się trochę niesforne. Nie jest to wina olejów, po prostu, zawsze po spaniu wyglądają już mniej zachwycająco, a skóra głowy trochę się przetłuszcza.
Nieważne jak wcześniej o nie zadbam. Może kiedyś uda mi się to rozgryźć.
Tutaj dobrze widać moje odrosty, które jak dla mnie, są już naprawdę długie |
Podsumowując, dodaję ten sposób do mojego nawilżającego repertuaru. I polecam wszystkim, bo nie trzeba dużo kombinować, aby uzyskać efekt mięsistych włosów. :)
Piękny, piękny efekt! ♡ Muszę przyznać, że zrobiłam wielkie oczy jak wspomniałaś mnie w poście, miło że pamiętałaś. :) mam nadzieję, że zawsze będziesz uzyskiwać świetny efekt tą mieszanką!
OdpowiedzUsuńPięknie błyszczą :)
OdpowiedzUsuńU mnie olej kokosowy niestety się nie sprawdza - uroki włosów wysokoporowatych ;)
OdpowiedzUsuńTak, czy siak, u Ciebie mieszanka zadziałała świetnie - zazdroszczę tego blasku! :)