Cześć! Już jakiś czas temu, we włosowej blogosferze było głośno o maskach do włosów z Biedronki. Zdania były różne, ale co głowa to inny włos. ;) Dlatego, postanowiłam sama je przetestować. Moją pierwszą "ofiarą" była zielona, niepozorna saszetka Perfect Me, Natural Oils Repair.
OPIS PRODUCENTA
ZAPACH I KONSYSTENCJA
Zapach jest specyficzny, intensywny, trochę przypomina mi zapach odżywek Nivea. Konsystencję ma również podobną do Nivea - bardzo gęstą i "treściwą". Wystarczyła mi naprawdę mała ilość, aby rozprowadzić kosmetyk na całe włosy.
Niestety zdjęć samej maski nie mam, ponieważ piszę ten post długo po jej zdenkowaniu. 😐
SKŁAD
Jak zaraz zobaczycie, skład jest bogaty w różne oleje. Dlatego, taka mieszanka ma szansę, aby przypodobać się większości włosów. :) Mamy tam : Argania Spinosa Kernel Oil (olej arganowy), Simmondia Chinensis Seed Oil (olej jojoba), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej makadamia), Cocos Nucifera Oil (olej kokosowy) , Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów).
Dodatkowo z istotnych składników jest, lekki silikon (dimethicone), gliceryna (glycerin), pantenol (panthenol), a także pojawił się alkohol izopropylowy (isopropyl alcohol).
OPAKOWANIE
Opakowanie jest w formie saszetki, z której możemy wycisnąć tyle maski ile nam trzeba. Problematyczne może być otwieranie (jeśli nie mamy koło siebie nożyczek lub noża), ponieważ cała zawartość jest dobrze zabezpieczona folią i gołymi rączkami możemy nie dać rady, mimo, że z boku jest do tego przeznaczone rozcięcie. Plusem opakowania jest również poręczność, dzięki czemu możemy zabrać produkt wszędzie, bez obawy niekontrolowanego wycieku, a także w celu zaoszczędzenia miejsca. Szata graficzna jest dość prosta, jednak trzeba przyznać, że wygląda to dosyć profesjonalnie.
Miły jest też slogan firmy "Jesteś doskonała! ", który z pewnością uprzyjemnia użytkowanie. :)
Miły jest też slogan firmy "Jesteś doskonała! ", który z pewnością uprzyjemnia użytkowanie. :)
POJEMNOŚĆ I CENA
Pojemność tej konkretnej wersji produktu to 20 ml. Są jeszcze maski w słoiczkach i te mają już pojemność 200 ml, a nawet 450 ml, więc jeśli komuś naprawdę przypasowała może skusić się na większy kaliber.
Za 20 ml zapłaciłam 1,49 zł w Biedronce. Z tego co wiem, to są dostępne również w Hebe i w Naturze.
DZIAŁANIE I MOJA OPINIA
Maski Perfect Me używałam sporadycznie, gdy np. byłam zbyt zmęczona na dopieszczanie włosów lub nie miałam czasu na złożoną pielęgnację. W dodatku, konsystencja była na tyle gęsta, że nie musiałam jej dużo używać. Przez to produkt wystarczył mi na około dwa, trzy miesiące.
Początkowo odstraszał mnie zapach, tak jak wspominałam wyżej, był bardzo intensywny, ale z czasem zaczęłam go lubić. Kolejną obawą był "ciężki" skład, ponieważ moje cienkie włosy jest dość łatwo obciążyć i nie chciałam chodzić z kluskami na głowie. Na szczęście, nic takiego nie miało miejsca. Z aplikacją nie miałam problemów, jednak uważałam na to, aby przypadkiem nie nałożyć jej na skalp, bo skończyłoby się to tylko przyklapem. Nawet producent w sposobie użycia, doradza, aby pominąć okolicę skóry głowy. Mówi też o tym, aby pozostawić maseczkę na 5 - 10 minut. Ja szczerze mówiąc, nigdy tyle nie trzymałam, bo nawet po dwóch minutach było czuć efekt.
Pamiętacie jak na początku, napisałam, że jest to "niepozorna saszetka"? Otóż, nie spodziewałam się, że Biedronkowe "cudactwo" będzie działać tak świetnie. Włosy w trakcie spłukiwania były już miękkie i śliskie, a po wysuszeniu nawet nawilżone i ujarzmione. Żadne włosy nie latały, nic się też nie plątało, ba! Nawet ładnie się prezentowały!
Dlatego, zielone 20 ml oceniam na kosmetyk wart zainteresowania. Może nie pozostawia efektu tak jak złożona pielęgnacja, ale na pewno użyty w odpowiedniej ilości, nie sprawi, że włosiska będą wyglądały źle.
Pragnę również zaznaczyć, że nie mam pojęcia, jak włosy zareagowałyby na codzienne używanie tego produktu. Możliwe, że przy dłuższej i częstszej aplikacji mogłyby się stać niesforne i bez życia. Ale!
Z pewnością kiedyś jeszcze to przetestuje, bo mam zamiar kupić go jeszcze raz. Teraz w kolejce do przetestowania mam dwie siostry dzisiejszej bohaterki : Repair & Colour Save oraz Frizz Stop & Keratin Repair. Oczywiście, podzielę się z Wami wrażeniami na blogu. ;)
Pozdrawiam,
Z pewnością kiedyś jeszcze to przetestuje, bo mam zamiar kupić go jeszcze raz. Teraz w kolejce do przetestowania mam dwie siostry dzisiejszej bohaterki : Repair & Colour Save oraz Frizz Stop & Keratin Repair. Oczywiście, podzielę się z Wami wrażeniami na blogu. ;)
Pozdrawiam,
Komentarze
Prześlij komentarz
Każdy komentarz i wyświetlenie jest dla mnie prawdziwą motywacją! Dziękuję! :)